numer 006
kwiecień 2021
1

A po studiach...

Czy psychiatrzy przywiązują pacjentów do łóżek w pokojach bez klamek? Dla kogo jest specjalizacja z psychiatrii oraz co może robić psychiatra po godzinach? Na te i inne pytania odpowiedziała nam Olga Padała w cyklu „A po studiach…”

lek. OLGA PADAŁA
absolwentka kierunku LEKARSKIEGO w 2018 r.
staż podyplomowy w Szpitalu MSWiA w Lublinie 2018-2019 r.
od grudnia 2019 r. do teraz lekarz rezydent na SPECJALIZAJI Z PSYCHIATRII
I Klinika Psychiatrii — miejsce specjalizacji oraz na początku również pracy
Od listopada 2020 pracuje na Oddziele Psychiatrycznym dla osób chorych zakaźne w związku z pandemią w Szpitalu Neuropsychiatrycznym

Co Cię skłoniło do wybrania tych studiów i tej konkretnej specjalizacji?

Wybór studiów był raczej przypadkowy. Nie należałam do osób, które zawsze chciały być lekarzem. W szkole byłam w klasie biologiczni-chemicznej, bo lubiłam chemię. Wszyscy w klasie szli na medycynę, więc stwierdziłam, że też spróbuję swoich sił. Tak to często bywa, że jak nie mamy wielkiej presji, to jakoś dobrze wychodzi —bez stresu dostałam się za pierwszym razem. Pierwszy rok był najcięższy, myślałam, że zrezygnuję, ale z każdym semestrem było coraz lepiej. Natomiast jeśli chodzi o specjalizację, to też przez pierwsze 5 lat studiów myślałam, że psychiatria jest to absolutnie ostatnia specjalizacja, którą wybiorę. Jednak na zajęciach okazało się, że jest to bardzo ciekawa działka medycyny, która pozwala poznać bardzo dużo ludzkich historii, pomóc w ciężkich kryzysach, i, że jest to praca po prostu fascynująca, do której, wydaje mi się, że mam predyspozycje. Teraz już bym jej nie zamieniła na żadną inną.

Na studiach byłam przekonana, że pójdę na ginekologię. Byłam przewodniczącą Koła Naukowego  przy Klinice Położnictwa i Patologii Ciąży, jeździłam na konferencje, pisałam pracę z tego zakresu — ginekologii i zdrowia reprodukcyjnego. Dopiero na VI roku przyszedł mi do głowy pomysł: „A  może jednak psychiatria?”.

Powiedz, czy tęsknisz za studiami?

Tak, ponieważ to był czas dosyć beztroski, gdzie bez większego wysiłku można się było spotykać ze znajomymi, ponieważ zajęcia do tego zmuszały, a że grupę miałam fantastyczną to oprócz tego, że się uczyliśmy, to jeszcze spędzaliśmy bardzo fajny wspólny czas. Był przyjemny rytm życia — trochę nauki, trochę imprez, trochę organizowania innych różnych rzeczy na uczelni, działalność społeczna, wolontariat, projekty artystyczne, przedstawienia... To był taki fajny okres, gdzie na wszystko dało się znaleźć czas, wszystko było satysfakcjonujące, no i w gronie świetnych ludzi.

Wspomniałaś o działalności artystycznej, gdzie się udzielałaś?

Przez jakiś czas, sądzę, że ok 2-3 lata, byłam w drużynie cheerliderek przy AZS, więc tam tańczyłyśmy na różnych eventach uczelnianych i charytatywnych. Trochę śpiewałam w scholi przy Duszpasterstwie Akademickim, a także od II roku, co roku brałam czynny udział w przedstawieniu „Anatomia może być przyjemna”. Na początku w roli aktorki-tancerki, a później, na ostatnim roku studiów już jako reżyser.

występy
Jeśli chodzi o koła, to przede wszystkim byłam w Kole Naukowym przy Klinice Położnictwa i Patologii Ciąży, ale też Kole Naukowym przy Katedrze i Zakładzie Epidemiologii i Metodologii Badań Klinicznych, te były dwa największe, w których była członkiem. Na ostatnim roku zaczęłam działać w Kole Naukowym przy Katedrze Psychiatrii. Natomiast jeśli chodzi o organizacje, to przez całe studia byłam związana z IFMSA Poland. Dzięki działalności w tej organizacji udało mi się wyjechać na praktyki do Rosji oraz do Kanady, a także wziąć udział w licznych ogólnopolskich projektach promujących zdrowie. Byłam także zastępcą przewodniczącego Samorządu Studentów na VI roku.

Jakie największe wartości wyniosłaś ze studiów?

Największe wartości... Musimy się trzymać razem, bo samemu nic się nie zrobi, choćby się bardzo chciało. Jeżeli ma się za sobą zgranych ludzi, którym możesz zaoferować swoją pomoc i których Ty możesz prosić o pomoc, to można zrobić dużo więcej. Właściwie w tym jest największa moc i siła, że ma się wsparcie.
koło naukowe

Co Cię najlepiej przygotowało do pracy?

W moim przypadku było tak, że byłam osobą raczej ciekawską i o wszystko lubiłam dopytać. Kiedy padało pytanie, kto jest chętny do projektu, to ja się od razu zgłaszałam. To bardzo ważne, ponieważ później przychodzi taki czas, kiedy trzeba zacząć działać jako lekarz i wiele rzeczy robi się po raz pierwszy, jeśli się ich wcześniej nie próbowało. Wtedy nikt mnie nie pyta, czy ja miałam to czy tamto na zajęciach czy nie, tylko trzeba robić. Dlatego istotne jest wykorzystywanie różnych możliwości na studiach, czy asystowania czy robienia różnych procedur. Dużą rolę odegrało w tym Centrum Symulacji Medycznej, gdzie zabiegi czy procedury można było przećwiczyć „na chłodno”, jeśli chodzi o aspekt praktyczny, ale również w aspekcie komunikacyjnym. Zajęcia gdzie odgrywa się rolę zespołu, wymagające komunikacji z pacjentem i współpracownikami, dają bardzo dobre nawyki. Scenariusze gdzie wykonuje się określone czynności w określonym porządku, żeby o niczym nie zapomnieć... Dawki leków sprawdzę sobie w telefonie, wytyczne lub algorytmy też. Natomiast jak mam spojrzeń na tego pacjenta, jak mam z nim rozmawiać, żeby on chciał ze mną rozmawiać, o co mam go zapytać, jak mam go zbadać? To wymaga ćwiczenia, żeby weszło w nawyk. W zależności od etapu edukacji, najpierw zaczynaliśmy od małych procedura, poźniej wybiórczo na fantomach, następnie jako zespół z fantomem, a na końcu z pacjentem symulowanym.

Pod kątem Twojej specjalizacji — czy miałaś możliwość ćwiczenia w jakiś sposób kontaktu z pacjentem psychiatrycznym?

Kiedy studiowałam, to kursy z psychiatrii były na V i VI roku. Miałam szczęście trafić na super asystentów, na każdych zajęciach badaliśmy pacjentów. Najpierw z prowadzącym, później sami. Zawsze musieliśmy sporządzić opis tego badania. Same zajęcia, jako takie na psychiatrii były fajne i pomocne, dały obraz, jak to powinno wyglądać Sądzę jednak, że cały pakiet umiejętności psychiatry, to są małe rzeczy z każdej innej dziedziny. Umiejętność komunikowania się, budowania zaufania, podejścia do chorego... myślę, że przychodzi z czasem. Z każdym semestrem nauki jest się coraz lepszym poprzez praktykę.

Olga Padała w fartuchu lekarskim trzyma książki do psychiatrii

Jak już dochodzimy do praktyki, to opowiedz co robisz poza szpitalem, bo przyznam, że wiem, że nagrywasz podcasty.

Tak, mniej lub bardziej są związane z psychiatrią i ze zdrowiem psychicznym. W ogóle długo się zastanawiałam czy takie podcasty nagrywać. Miałam ochotę, ale z drugiej strony to wymagało pewnej odwagi, ponieważ puszcza się to w świat. Oczywiście nagrania może posłuchać koleżanka, kolega, mama, tata, no, ale też ktoś, kto ze mną pracuje czy przełożony… Wiadomo, trochę się tego obawiałam. Z drugiej strony bardzo lubię działalność dydaktyczną, edukacyjną, lubię dzielić się swoim doświadczeniem i wiedzą. Dodatkowym motywatorem byli znajomi, którzy entuzjastycznie reagowali na mój pomysł o tych podcastach. Wszyscy mówili: „Super, nagrywaj! To jest bardzo ciekawe, twoja praca jest ciekawa!”. W zasadzie zawsze kiedy wchodzę w nowe środowisko i powiem czym się zajmuję, to wszyscy robią „Wow! W ogóle jak to jest?! Jak to jest w szpitalu? A jak ci chorzy wyglądają?” Psychiatria jest jednak takim tematem może nie dla wszystkich znanym, ale interesującym. 

Więc odważyłam się, teraz jestem w trakcie przygotowywania 10 odcinka podcastu. Będzie on akurat o faktach i mitach z życia psychiatry. No i mam bardzo pozytywny feedback jak na razie. Cieszę się, że podjęłam taką decyzję i póki co sprawia mi to radość. Każdy odcinek wymaga ode mnie wzięcia do rąk podręcznika, przeczytania sobie czegoś, usystematyzowania wiedzy, żeby nie podawać fałszywych informacji. To powoduje, że i ja się rozwijam.

Jak nazywa się podcast, gdzie można Cię posłuchać?

Mój kanał nazywa się „Pani Psychiatrzyni”, jest na YouTubie i na Spotify. Odcinki trwają 10-20 minut mniej więcej. Tak, akurat na jazdę do pracy samochodem. Pierwszy odcinek dotyczył pracy psychiatry na oddziale covidowym. Później mówiłam o anoreksji, samobójstwach wśród młodzieży, chorobie afektywnej dwubiegunowej, osobowości typu borderline. Mówiłam też o tzw. męskim typie depresji. Jeden z odcinków był luźniejszy, dotyczył filarów zdrowego życia —były to moje przemyślenia dotyczące higieny i stylu życia, jak funkcjonować, żeby zachować równowagę. Jeden podcast miał formę wywiadu z chłopakiem, który zmaga się ze schizofrenią. Opowiadał o tym jak przeżywał psychozę. Najwięcej wiadomości z kolei otrzymałam po opublikowaniu nagrania dotyczącego przeżywania żałoby. W tym odcinku swoimi trudnościami podzieliły się ze mną dwie dziewczyny, które w ostatnim czasie straciły najbliższych.

Rozumiem, że będziesz rozwijać swój kanał?

Tak. Czasu nie mam zbyt wiele, ale staram się to robić. Mam dużo swoich pomysłów na podcasty, ale też słuchacze sugerują mi tematy jakich chcieliby słuchać. Także póki co ,mam chęci i materiał.

Wracając do Twojej obecnej pracy. Jak wyglądała przed pandemią i jak się różni od stanu obecnego?

Bardzo się różni. Przed pandemią (i jeszcze przez pierwszą część pandemiI) pracowałam w Klinice Psychiatrii, na Oddziale Dziecięco-Młodzieżowym Psychiatrii. Większość osób zmagała się z depresją, nieudanymi próbami samobójczymi, które z reguły wynikały z trudności w rodzinie. Więc tutaj po pierwsze trzeba było postawić na nogi pacjenta, ale też zbodźcować rodzinę, żeby się tym dzieckiem, w sposób właściwy zajęła. Były też dzieci chore sensu stricte, z chorobą afektywną dwubiegunową czy schizofrenią, ale w mniejszości. Natomiast od listopada, tak jak wspominałam, pracuje na Oddziale Covidowym dla Osób Chorych Psychicznie, no i tu już jest absolutnie cały przegląd psychiatrii. Od takiej właśnie młodzieży, jaką się wcześniej zajmowałam przez pierwsze epizody psychotyczne u osób powiedzmy w wieku 20-30 lat i kolejne nawroty chorób, czy też osoby uzależnione w stanie majaczenia alkoholowego, czy podczas detoksu narkotykowego, a już zupełnie kończąc na osobach w podeszłym wieku z otępieniem, z chorobą alazhaimera. Plus muszę się troszeczkę wykazywać wiedzą internistyczną i zakaźniczą, bo jednak to są osoby z Covidem, które często są w ciężkim stanie i trzeba je zaopatrzyć zarówno psychiatrycznie jak i internistycznie.

Czyli Ty się spotykasz cały czas z pacjentem osobiście? 

Jeśli chodzi o poradnię, jest możliwość zapisania się i online i na żywo. Jak najbardziej można przyjść na wizytę na żywo. Są też osoby, które wolą wizytę online. Nie muszą wychodzić z domu, bardziej komfortowo się czują przed ekranem, niż twarzą w twarz. Mam też takich pacjentów, którzy są z Lublina i nie przyjeżdżają do gabinetu, tylko odbywamy rozmowę za pomocą komputera i dla nich to jest ok. Są tez tacy, którzy twierdzą, że przez telefon łatwiej im coś powiedzieć niż na żywo.

Czy istnieje jednostka chorobowa, przy której jest Ci najłatwiej pomagać ludziom?

Nie mam aż tak dużego doświadczenia, ale bardzo lubię pracę na oddziale dziecięco-młodzieżowym. Satysfakcję sprawia mi działanie z młodzieżą i uważam, że jest tam bardzo dużo do zrobienia. Dlatego myślę o tym, żeby po skończeniu specjalizacji z psychiatrii zrobić sobie jeszcze specjalizację z psychiatrii dzieci i młodzieży, szczególnie, że jest duże zapotrzebowanie. Natomiast teraz, przez to jakie są czasy, bardzo dużo chorych, to są osoby z depresją, zaburzeniami lękowymi, przez to też staje się bardziej biegła w leczeniu tego typu problemów.

Na postawie obserwacji Twoich rówieśników — było dużo osób chętnych na psychiatrię czy nie jest to szczególnie często wybierana specjalizacja?

Myślę, że wybierana jest coraz częściej. To specjalizacja deficytowa, więc trochę lepiej się zarabia niż na innych specjalizacjach. Staram się trochę odczarowywać tę psychiatrię i myślę, że cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Nawet z mojej grupy „anatomicznej” dwóch moich kolegów jest ze mną na specjalizacji z psychiatrii.

samorząd studentów na tle ścianki firmowej

Dlaczego według Ciebie warto pójść na psychiatrię?

Jest to specjalizacja trochę zapomniana i trochę stereotypowo kojarząca się ze strasznymi filmami i horrorami, gdzie ludzie są trzymani w jakiś pokojach bez klamek i przywiązani pasami do łóżek, ale to absolutnie tak nie wygląda. Tu jest wielkie pole do popisu, żeby pomóc człowiekowi w różnych kryzysach życiowych, w sytuacjach z których dana osoba ma poczucie, że nie ma już wyjścia. Dlatego można bardzo dużo dobrego zrobić dla tych ludzi, dla chorych. Pamiętajmy, że cierpienie psychiczne często jest dużo gorsze niż cierpienie fizyczne. Psychiatria, to nie jest tylko dawanie leków uspokajających i przywiązywanie do łóżek, absolutnie nie. Tu jest wielkie pole do popisu, żeby w trudnych życiowych sytuacjach pomóc drugiemu człowiekowi.

zdjęcia pochodzą z prywatnych zasobów Olgi Padały
rozmawiała: Katarzyna Flor

© 2022 Centrum Symulacji Medycznej UM w Lublinie