numer 016
październik 2022
7

Sukcesy Wydziału Lekarsko-Dentystycznego w trakcie zawodów SimChallenge i Konferencji MedIQ

W przerwie wakacyjnej wracamy na chwilę do Konferencji MedIQ i zawodów SimChallenge, a przede wszystkim do udziału stomatologii w zawodach. Wydarzenie niezwykle ważne, ponieważ stomatologia brała udział w zawodach po raz pierwszy. Dlatego poprosiliśmy o rozmowę prodziekana Wydziału Lekarsko-Dentystycznego i kierownika Pracowni Stomatologii Przedklinicznej Pana prof. Jarosława Sobieszczańskiego.
Studentki w uniformach dentystycznych przeprowadzają wywiad z pacjentem symulowanym na temat uzębienia dziecka odgrywanego przez fantom dziecka
Zawody MedIQ z udziałem Wydz. Lekarsko-Dentystycznego, fot. Kamil Lipski
Panie Dziekanie, proszę o Pana podsumowanie wydarzenia, wnioski, wrażenia.
Jarosław Sobieszczański: Będziemy mówić o wydarzeniu, które odbyło się w piątek 20 maja 2022 r., był to drugi dzień Konferencji MedIQ. Unikalne wydarzenie, ponieważ po raz pierwszy stomatologia była częścią SimChallenge, czyli stworzyliśmy własne zawody stomatologiczne w ramach SimChallenge. Zawody polegały na tym, że wyłoniono trzy zespoły interprofesjonalne, to znaczy, że w każdym zespole były dwie studentki kierunku lekarsko-dentystycznego różnych lat i jedna studentka higieny stomatologicznej (tak się złożyło, że uczestniczyły tylko studentki, nie było studentów). To, że zespół był interprofesjonalny, to była pierwsza nowość i wyróżnik, drugą nowością był fakt, że stomatologia uczestniczyła czynnie w SimChallenge, a trzecią nowością było to, że jedną ze stacji, którą przygotowaliśmy, była stacja z pacjentem standaryzowanym (SP).

Na czym polegały zawody? 
Zawody polegały na tym, że studenci, którzy oczywiście nie wiedzieli, jakie zadania będą realizować, dostali wstępne informacje, które wprowadziły ich w rolę, a następnie realizowali scenariusz zawodów. Pierwszą ze stacji była stacja z pacjentem standaryzowanym. Pacjent standaryzowany był ojcem dziecka, a rolę dziecka pełnił manekin. Rozmowa odbywała się z ojcem, czyli pacjentem standaryzowanym przygotowanym do swojej roli – odpowiadał on na pytania, które dotyczyły dziecka, w ramach wywiadu stomatologicznego. Następną częścią, przeprowadzoną na sali przedklinicznej, było zbadanie jamy ustnej dziecka – i ta część odbywała się już na fantomach stomatologicznych. I tutaj znowu element nowatorski – już czwarty! A mianowicie badanie polegało na tym, że wstępnie wykonano skan 3D jamy ustnej, za pomocą skanera wewnątrzustnego, a oprócz tego pacjenta fotografowano. Zastosowano nowoczesne podejście do badania wstępnego, wewnątrzustnego, polegające na zeskanowaniu jamy ustnej i sfotografowaniu warunków zgryzowych, zębów, całej jamy ustnej, oczywiście w sposób profesjonalny. Druga część to standardowe badanie stomatologiczne z wypełnieniem diagramu, postawienie diagnozy i ostatecznie wykonanie zabiegu zgodnie z diagnozą. Wszystkie elementy były oceniane przez komisję. W skład zespołu oceniającego całe wydarzenie wchodziły osoby z różnych dziedzin stomatologii. Trzon tego zespołu stanowili wszyscy pracownicy Pracowni Stomatologii Przedklinicznej – prof. Ilona Wójcik-Chęcińska, która koordynowała nasze zawody stomatologiczne, dr n. med. Katarzyna Kamińska-Pikiewicz, dr n. med. Marlena Madejczyk i dr. n. med. Joanna Zubrzycka. Bardzo ważną rolę w przygotowaniu i przeprowadzeniu zawodów odegrali nasi koledzy z innych jednostek naszego wydziału: dr n. med. Leszek Szalewski z Pracowni Stomatologii Cyfrowej, dr n. med. Anna Surtel z Katedry i Zakładu Periodontologii i dr n. med Piotr Stachurski z Katedry i Zakładu Stomatologii Wieku Rozwojowego. Tak więc interprofesjonalizm obejmował studentów, bo byli dobrani z różnych kierunków, ale również opiekunów i sędziów. Wspólnie wszyscy wcześniej to przygotowywaliśmy, każdy miał trochę inne pomysły i te pomysły zostały uwzględnione. Bardzo ważną rzeczą, którą muszę podkreślić, jest ogromne wsparcie logistyczne, jakie uzyskaliśmy ze strony Centrum Symulacji Medycznej. Szczególnie ze strony Pana dr. n. med. Grzegorza Witkowskiego, który nas przeprowadził przez to wydarzenie. Jest osobą bardzo doświadczoną. Wcześniej realizował takie zawody na innych kierunkach i służył nam pomocą, ukierunkował nas – wydaje mi się, że w słuszną stronę. Po raz kolejny okazało się, że siła tkwi w pracy zespołowej, opartej na współpracy i dobrej komunikacji. Było dużo emocji i dużo radości, i wydaje mi się, że osiągnęliśmy sukces dydaktyczny.
Przygotowania fantoma dentystycznego do zawodów MedIQ
Zawody MedIQ z udziałem Wydz. Lekarsko-Dentystycznego, fot. Kamil Lipski
A jak wyglądały przygotowania studentów do zawodów?
Rzeczywiście były przygotowania studentów, były też przygotowania pacjenta SP, czyli pacjenta symulowanego. Wraz z dr. Szalewskim spotkaliśmy się ze studentami po to, aby wprowadzić ich w sens idei SimChallenge. Około tygodnia wcześniej mieliśmy spotkanie ze studentami. Mówiliśmy wtedy o idei symulacji, chcieliśmy być pewni w stu procentach, że ją rozumieją i że rozumieją sposób zachowania się w trakcie zawodów symulacyjnych. Bo to jest bardzo ważne. Szczególnie, że wcześniej żadna ze studentek w takim wydarzeniu nie uczestniczyła, więc musiały się tego dowiedzieć. Oprócz tego przedstawiliśmy w zarysie obszar, w jakim będziemy się poruszać na zawodach. Upewniliśmy się, że studenci posiadają podstawowe, niezbędne informacje, aby mogły w ogóle przystąpić. Była to o tyle trudna rola dla nas, że nie mogliśmy zdradzać szczegółów tych zawodów, więc trzeba było w bardzo subtelny sposób prowadzić zajęcia przygotowawcze, aby jak najmniej zdradzić, ale żeby mieć pewność, że będą gotowi do zrealizowania zadania.

I jakie diagnozy zostały postawione?
Prawidłowe. 

Ale jakie jednostki chorobowe, na przykład próchnica, uszkodzenie zęba?
Ponieważ zespół był interprofesjonalny, tak przygotowaliśmy zadanie, aby była praca zarówno dla stomatologa, jak i dla higienistki. Pacjentem było dziecko i studenci słusznie zauważyli, że jeden z fantomowych zębów, który był przygotowany, to był ząb świeżo wyrżnięty. Potwierdzili również taką informację w wywiadzie i zareagowali prawidłowo, czyli zalakowali zęba. Oprócz tego studenci wszystkich zespołów zaproponowali lakierowanie całego uzębienia u tego młodego pacjenta i przeprowadzili te zabiegi. Zabiegi w większości przeprowadzała higienistka, chociaż podział ról w zespołach był różny. Zaangażowanie higienistki było bardzo duże i to mnie cieszyło, ponieważ interprofesjonalizm polega na tym, aby zespół współpracował ze sobą. Był też ząb dotknięty próchnicą. Student-lekarz przeprowadzał zabieg usunięcia próchnicy i wypełnienia ubytku i tutaj też wszyscy prawidłowo ustalili rozpoznanie. Dodatkowo jeszcze mogę powiedzieć, że wszystko było realizowane zgodnie z najnowszymi standardami. Nawet próchnica była opracowana z użyciem koferdamu, czyli w odpowiedniej izolacji, bo to też podlegało ocenie. Zresztą ocenie, jak już wcześniej powiedziałem, podlegało wszystko. Podlegała organizacja, komunikacja, aseptyka zabiegu, podział ról, kolejność wykonywanych zabiegów, poprawność założenia koferdamu, poprawność założenia wypełnienia i wcześniej opracowania ubytku, ergonomia pracy, czyli wszystkie elementy, które całościowo składały się na pracę zespołu. Checklisty, czyli karty, które wypełnialiśmy, były rozbudowane po to, abyśmy mogli oceniać w sposób rzetelny.
Studentki biorą udział w zawodach MedIQ
Zawody MedIQ z udziałem Wydz. Lekarsko-Dentystycznego, fot. Kamil Lipski
Czy czas również liczył się w trakcie wykonywania zadania?
Tak. Zwracaliśmy uwagę na czas, szczególnie przy skanowaniu. Zbyt długie skanowanie jest męczące dla pacjenta i obciążające dla systemu. Tak więc oceniano dokładność, ale i szybkość wykonania badania. 
Cieszy nas również to, że udało nam się zawrzeć w zadaniach najnowocześniejsze technologie, którymi dysponujemy w Centrum Symulacji Medycznej i które są już dostępne w gabinetach stomatologicznych. 

Na czym polega założenie koferdamu? Mówił Pan, że ten element zadania był oceniany.
Założenie koferdamu to założenie izolacji pola zabiegowego z arkusza gumy na specjalnych ramkach i klamrach po to, aby pole zabiegowe odizolować i ograniczyć do jednego lub kilku zębów. To jest bardzo istotne, bo zmniejsza się ryzyko uszkodzenia pozostałej części jamy ustnej, połknięcia bądź zaaspirowania przedmiotu używanego podczas zabiegu, a poza tym bardzo ważne z punktu widzenia epidemiologicznego, ponieważ tor oddechowy pacjenta jest wtedy zasłonięty. Ucząc pracy w koferdamie, szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy mamy problemy pandemiczne, uczymy również ograniczenia ryzyka zakażenia i to w obie strony.

Jak według Pana udało się przeprowadzić te zawody?
Muszę powiedzieć, że całość bardzo dobrze wyglądała. I to, co przyszło na samym końcu – radość tych młodych ludzi. I to jest niesamowite! Już na koniec studentki higieny powiedziały nam, że bardzo się cieszyły, że mogły współpracować z lekarzami, a lekarze, że mogli współpracować z higienistką, że można było zrobić to, co jest elementem późniejszej rzeczywistej pracy. Widać było, że to jest dobry kierunek. 

Może Lublin stałby się liderem takich zawodów…
Chcielibyśmy, żeby tak było. Do tej pory znaliśmy zawody ze Szczecina u Pana prof. Mariusza Lipskiego. Miałem okazję być tam w tym roku. Oglądaliśmy te zawody, przyglądaliśmy się im, ja nawet sędziowałem. Nasze zawody zostały zorganizowane w nieco inny sposób, bo interdyscyplinarność, pacjent standaryzowany i to, że pracowały zespoły, a nie pojedyncze osoby, to było bardzo nowatorskie.

Gdzie odbywały się zawody?
To było trzecie piętro Centrum Symulacji Medycznej, piętro stomatologiczne. W sali seminaryjnej realizowaliśmy część z pacjentem standaryzowanym (SP). Wcześniej o tym nie powiedziałem, ale przygotowywaliśmy pacjenta SP. Pierwszy raz uczestniczył w scenariuszu stomatologicznym, więc musieliśmy wytłumaczyć tę rolę. Uważam, że ten pacjent bardzo dobrze zrealizował swoją część. To był nasz pacjent, czyli wykształcony w CSM, nieprzypadkowy, nie z zewnątrz, tylko mający doświadczenie w CSM. Natomiast w sali przedklinicznej największej sali na trzecim piętrze, odbywała się ostatnia część. Tę część dokładnie filmowaliśmy, ponieważ było to pierwsze, ale bardzo konkretne wydarzenie w zakresie symulacji stomatologicznej. To, co jest bardzo ważne i czego być może nie zaakcentowałem to to, że w nauczaniu przedklinicznym stomatologii w przeważającej większości uniwersytetów nie są realizowane scenariusze symulacji. Realizuje się tak zwany trening zadaniowy, czyli student dostaje polecenie, aby wykonać czynność na symulatorze. Może to być opracowanie ubytku, badanie jamy ustnej, oszlifowanie zęba, czy ekstrakcja symulowana w chirurgii stomatologicznej. Natomiast to nie wyczerpuje puli możliwości symulacji w stomatologii, ponieważ profesjonalna symulacja wysokiej wiarygodności powinna być realizowana poprzez scenariusz. Scenariusz pozwala na realizację większej liczby efektów uczenia się, np. z zakresu komunikacji. W tegorocznym SimChallenge wprowadziliśmy, co opisałem wcześniej, dosyć złożony, kilkuetapowy scenariusz. To było dla mnie wspaniałe. Jak się okazało nasi studenci świetnie wczuli się w rolę. Rozmawiali z fantomem. Ponieważ to było dziecko, rolą higienistki było, aby uspokajała dziecko i rzeczywiście padały zdania, jak np. „nie bój się, wszystko będzie dobrze, ten zabieg nie jest bolesny, tylko musisz teraz przez chwilę być cierpliwy”. Używała określeń, których rzeczywiście używa się do dziecka, czyli wiarygodność symulacji w takim wypadku jest już wysoka. Zauważyłem profesjonalizm i zrozumienie powagi symulacji przez naszych studentów. Studenci rzeczywiście wcielili się w role, prawidłowo wykonywali czynności medyczne. Nie było niepotrzebnych uśmiechów, rozmów prywatnych, które wychodziły poza scenariusz. Absolutnie nie, studenci nie wychodzili z roli.
Przygotowania do zawodów MedIQ
Zawody MedIQ z udziałem Wydz. Lekarsko-Dentystycznego, fot. Kamil Lipski
Czyli po prostu fantom potraktowali jak prawdziwego małego pacjenta?
Tak, dokładnie tak. Takie było założenie i to zrealizowali. Zrozumieli ideę symulacji.

Wydaje mi się, że w zawodzie stomatologa bardzo ważny jest kontakt z pacjentem.
Oczywiście, bardzo ważny.

Szczególnie z pacjentem małym.
Powinniśmy uczyć studentów tego, jak właściwie podchodzić do pacjenta. Jak się komunikować. Tego można się nauczyć. To jest zadanie dla nas, dydaktyków. My to robimy, na różnych etapach studiów, na różnych przedmiotach. Cały czas trzeba to usprawniać. Walka o jakość w nauczaniu trwa cały czas i myślę, że nam się to w dużej mierze udaje. 
Bardzo zależy mi na tym, zresztą to chyba wybrzmi w tym artykule, żeby podkreślić, że to wydarzenie – stomatologia na SimChallenge – to naprawdę było coś wyjątkowego. Organizacja kosztowała nas sporo wysiłku, bo była to dla nas terra nova. Ale dlaczego to wyszło? Dlatego, że mieliśmy odpowiednią wiedzę, cel i wsparcie. Dzięki temu, że od kilku lat nasza Uczelnia daje nam możliwość rozwoju w kierunku symulacji stomatologicznej. Nauczyciele, którzy uczestniczyli w naszych zawodach stomatologicznych, przeszli przynajmniej kurs BaseIQ, a część nawet wyższe poziomy tego kursu (LeadIQ i MasterIQ). Te kursy uczą nowoczesnego podejścia do edukacji medycznej, symulacji stomatologicznej i nasi nauczyciele rozumieją te idee. Tak więc była edukacja nauczycieli, w jaki sposób podjeść do tematu. Druga część to przychylność ludzi z CSM, którzy bardzo nam pomogli logistycznie, wiedzą, organizacyjnie. No i złożenie tego wszystkiego oraz trochę chęci i entuzjazmu ze strony naszych wspaniałych studentów zaowocowało tym, że się udało.

A jakie plany na przyszłość?
Generalnie zamierzamy kontynuować nasz rozwój.

Teraz była próchnica, wypełnienie i nowo wyrżnięty ząb, a czy w przyszłości będą bardziej skomplikowane zabiegi?
Być może. Chociaż nie zawsze też jest tak, i tutaj mogę odnieść się do wykładu prof. Anny Torres, który odbył się na tej samej konferencji, że skomplikowana symulacja bardzo wysokiej wiarygodności, oparta o bardzo złożone urządzenia, jest lepsza od symulacji prostej. To zależy, czego chcemy nauczyć? Nie mamy w tym momencie planu na to, co będziemy robić. Będziemy się nad tym zastanawiać. Będziemy starali się kontynuować rozwój symulacji w zakresie, jaki sobie wyznaczymy, ale nie zawsze musi być tak, że stopień skomplikowania samego zabiegu przekłada się na zysk dydaktyczny. Może być tak, że prostszy zabieg, ale rozbudowane otoczenie tego zabiegu, na przykład otoczenie komunikacyjne, może dać lepszy efekt. Trudno powiedzieć, nie chcemy zamykać sobie żadnych dróg, myślę, że będziemy to zmieniać przez kolejne lata i będziemy próbować różnych rzeczy. Jest to temat otwarty, nowy w stomatologii. Trzeba szukać i znajdować te najlepsze drogi.
© 2022 Centrum Symulacji Medycznej UM w Lublinie