numer 025
Listopad 2023
12

Moja pasje – prof. Łukasz Komsta

Profesor Łukasz Komsta pracuje w Katedrze i Zakładzie Chemii Leków na Wydziale Farmaceutycznym, prowadzi działalność naukową związaną z analizą farmaceutyczną, głównie chromatografią, w tym jej teorią, jak również zastosowaniem w tej pracy algorytmów chemometrycznych, łącznie z opracowywaniem własnych. Poza pracą rozwija szczególne hobby – języki słowiańskie – o którym zechciał opowiedzieć czytelnikom Blasku.
Zapraszamy do lektury!


Skąd taka pasja, czy wydarzyło się coś szczególnego, że zaczął Pan interesować się językami słowiańskimi? Od kiedy to zagadnienie Pana pasjonuje?

Od 2009 roku uczestniczyłem corocznie w konferencji chromatograficznej, którą organizowała – niestety niedawno zmarła – prof. Teresa Kowalska z Instytutu Chemii Uniwersytetu Śląskiego. Była naukowcem z wieloma pasjami. Tłumaczyła literaturę piękną, głównie niemiecką, a do tego utrzymywała stałe kontakty naukowe z Uniwersytetem w Belgradzie. Potrafiła nieuleczalnie zarazić fascynacją do bałkańskiej mieszanki kultur, a dodatkowo co roku ktoś z Belgradu na tej konferencji był. W 2014 roku pojechałem pierwszy raz do Serbii – była to konferencja największego serbskiego stowarzyszenia farmaceutów, odpowiednik naszego zjazdu PTFarm. Już wcześniej, z różnym skutkiem, próbowałem uczyć się serbskiego we własnym zakresie po powrocie ze Szczyrku, ale zapału wystarczało mi najczęściej na kilka tygodni. A wtedy w Belgradzie postanowiłem uczyć się na poważnie. Słuchając doniesień ustnych po serbsku, zdałem sobie sprawę, że ten język brzmi dla mnie w fascynujący sposób, jak żaden inny słowiański.
Kawa, rakija i szklanka wody w serbskiej restauracji
Od tego w Serbii zwykle zaczyna się wielogodzinne spotkania towarzyskie w kawiarni lub restauracji - kawa, rakija i szklanka wody. To zdjęcie trochę wyłamuje się z tradycji - jeszcze lepiej byłoby, gdyby zamiast kawy z mlekiem na stole stała czarna kawa po turecku, czyli "domaća" (domowa) kawa
Dlatego, że ma jakieś wyjątkowe cechy?
Chyba jest odwrotnie, to język polski ma wyjątkowe cechy. Większość ludów słowiańskich mówi ruchomym akcentem, a dodatkowo w części języków występuje iloczas, czyli długie i krótkie samogłoski. W języku polskim to zanikło, a dodatkowo polski akcent ustalił się na przedostatniej sylabie. Ale serbski ma też unikalne cechy, jego niezwykła melodia wynika z nietypowej fonetyki. Jest to język dość twardy, nawet miękkie "ć", teoretycznie obecne, jest czymś pomiędzy "ć" a "cz", natomiast nie zmiękcza się niczego przed "i" oraz "j" – analogicznie do wyrazów "sinus" czy "Zanzibar". Z drugiej strony, jest w nim pełnoprawne, miękkie „dź”.

Czy języka serbskiego da się uczyć samodzielnie?
Jest to język słowiański, zatem nauka jest dla Polaka dużo prostsza niż języków z innych rodzin. Samodzielnie jest to możliwe, ale ciężko wtedy osiągnąć dobre wyniki w mówieniu i konwersacji, głównie rozwija się znajomość bierna. Właśnie dlatego po kilku latach osobistego kontaktu z językiem zdecydowałem się na uczestnictwo w intensywnych letnich warsztatach językowych w Belgradzie.

Jak wyglądają takie warsztaty?
Uczestnicy są dzieleni na grupy w zależności od znajomości języka. W moim przypadku wszyscy byli na zbliżonym poziomie, więc podzielono nas na dwie grupy. Jedni koncentrowali się na ćwiczeniach gramatycznych, ja natomiast trafiłem do grupy konwersacyjnej, gdzie dyskutuje się na różne tematy albo rozmawia na temat jakiegoś tekstu. Zajęcia trwają całe przedpołudnie, więc po dwóch tygodniach takiego kursu całkowicie znika blokada przed mówieniem w języku obcym, a nawet można próbować w nim myśleć.
Nad pięknym modrym Dunajem w Zemunie - to dziś część Belgradu przypominająca Kazimierz nad Wisłą, o całkowicie odmiennej architekturze, kulturze i historii. Znajduje się na zachodnim brzegu Sawy (która w Belgradzie uchodzi do Dunaju). Przez setki lat po tej stronie była Monarchia Habsburgów, a po drugiej stronie Sawy - Imperium Osmańskie (fot. Danica Agbaba)
Nad pięknym modrym Dunajem w Zemunie - to dziś część Belgradu przypominająca Kazimierz nad Wisłą, o całkowicie odmiennej architekturze, kulturze i historii. Znajduje się na zachodnim brzegu Sawy (która w Belgradzie uchodzi do Dunaju). Przez setki lat po tej stronie była Monarchia Habsburgów, a po drugiej stronie Sawy - Imperium Osmańskie (fot. Danica Agbaba)
Na kursie się jednak nie skończyło, skąd zatem pomysł na studiowanie?
W czasie pandemii wszystkie studia humanistyczne przeszły na zajęcia zdalne. Przyszła mi do głowy myśl, że mógłbym spróbować się zrekrutować na filologię słowiańską i byłby to doskonały sposób na uporządkowanie wiedzy i umiejętności językowych.

Czy język serbski można studiować tylko na Uniwersytecie Śląskim?
W Lublinie żadna uczelnia nie prowadzi studiów z językiem serbskim albo chorwackim jako głównym. Najbliżej można studiować w Warszawie, jednak Uniwersytet Warszawski wymaga od wszystkich kandydatów zdanej matury z matematyki. Tacy jak ja, którzy dawno temu nie musieli jej zdawać, muszą do niej podejść przed rekrutacją. Dowiedziałem się o tym za późno, ale w sumie bardzo dobrze się stało, bo Uniwersytet Śląski jest bliską mi uczelnią również pod względem współpracy naukowej. Muszę jednak dodać, że miałem szczęście – na większości wydziałów uruchamiane są języki zależne od preferencji przyszłych studentów. Jesteśmy jedynym rocznikiem, który miał odpowiednią liczbę chętnych do uruchomienia serbskiego jako pierwszego. Pozostałe lata składają się z grup czeskich, słowackich i chorwackich.

Dlaczego obecnie język chorwacki jest nauczany oddzielnie, skoro jeszcze niedawno mówiło się „język serbsko-chorwacki”?
Tak było, wystarczy przypomnieć, że Krystyna Lubicz, postać z serialu „Klan”, wykładała taki język na Uniwersytecie Warszawskim. Obecnie to sformułowanie jest dość kontrowersyjne. Aby zrozumieć podobieństwa i różnice między serbskim i chorwackim, trzeba wskazać najpierw na jeszcze jedną wyjątkową cechę języka polskiego, a mianowicie zanik dialektów. Polacy praktycznie nie są w stanie rozpoznać, z której części Polski pochodzi ich rozmówca, wszyscy mówią dość jednolitym standardowym językiem literackim. Dialekty i gwary zaczęły zanikać po wojnie, kiedy ich używanie było odbierane jako dowód gorszego wykształcenia lub pochodzenia. Natomiast większość innych języków, w tym również te z byłej Jugosławii, różni się wyraźnie pod względem wymowy i słownictwa w zależności od miejsca zamieszkania rozmówcy. Można w dużym uproszczeniu powiedzieć, że między Serbami i Chorwatami występują takie właśnie różnice.
prof. Łukasz Komsta w pracy
prof. Łukasz Komsta
Zatem cała była Jugosławia mówi podobnie?
Słowenia i Macedonia Północna mają własne języki. Serbia, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina oraz Czarnogóra używają języka, który kiedyś nazywał się oficjalnie serbsko-chorwacki. Pomiędzy tymi krajami istniały i istnieją pewne różnice. Po rozpadzie Jugosławii każdy z krajów zaczął standaryzować swoją wersję i nazywać to językiem chorwackim, serbskim, bośniackim i czarnogórskim. Dla ludów południowosłowiańskich język, podobnie jak religia, są bardzo ważnym wykładnikiem tożsamości narodowej. W Chorwacji doszło nawet do tego, że próbuje się wprowadzać archaizmy, aby sztucznie zwiększać różnice w stosunku do pozostałych krajów. Ale nawet mimo tych zabiegów, różnice nie są większe niż pomiędzy wariantami języka angielskiego. Obecnie student musi wybrać, czy chce uczyć się chorwackiego czy serbskiego, tak jak kurs angielskiego konsekwentnie opiera się na odmianie amerykańskiej lub brytyjskiej. Chorwacki jest zdecydowanie bardziej popularny, ze względu na duży ruch turystyczny do tego kraju. Ponadto sporo osób boi się cyrylicy.

Której używają Serbowie?
Serbia jest jednym z nielicznych państw, które używają równolegle obu alfabetów do zapisu swojego języka. W księgarniach połowa książek na półkach wydawana jest cyrylicą, a druga połowa latinicą, czyli pismem łacińskim. Niektóre dzieła z kanonu literatury (np. powieści noblisty Ivo Andricia) są wydawane w obu wersjach, a każdy może sobie wybrać, którą woli czytać. Każdy obywatel Serbii musi też w pewnym momencie życia zdecydować, jakim alfabetem się będzie podpisywał. Cyrylica w Serbii ma wyższy status prawny, jest stosowana w urzędach. Czarnogóra oba alfabety traktuje jednakowo, Bośnia i Hercegowina oficjalnie uznaje pismo łacińskie, a cyrylicę dopuszcza w razie potrzeby. Natomiast Chorwacja odcina się od cyrylicy całkowicie, traktując ją jako element zupełnie obcy historycznie i kulturowo. Dlatego studenci języka chorwackiego nie uczą się na studiach cyrylicy w ogóle, co dla wielu jest zachętą. Z drugiej strony cyrylica serbska nie jest wcale trudna, większość studentów sprawnie pisze i czyta już po jednym czy dwóch miesiącach. Nie da się jednak prosto zastosować znajomości rosyjskiego – serbski ma kilka liter, których w rosyjskim w ogóle nie ma. A dodatkowo wymowa jest zupełnie inna.

Jako drugi język wybrał Pan na studiach bułgarski. Skąd taki wybór i co takiego ciekawego jest w tym języku?
Miałem do wyboru słoweński i bułgarski. Zdecydowałem się na ten drugi, ponieważ moje sympatie językowe są bardziej ustawione w stronę bizantyjską niż łacińską. Dodatkowo opanowanie pewnych podstaw bułgarskiego ma na pewno praktyczne zastosowanie w czasie wakacyjnych wyjazdów. Język bułgarski jest odmienny od reszty języków słowiańskich. Zanikł bezokolicznik, nie ma deklinacji (Bułgarzy nie wiedzą, co to są przypadki), natomiast odmiana czasowników i liczba czasów skomplikowała się do granic możliwości. Innego czasu przeszłego używa się, kiedy było się świadkiem jakiegoś zdarzenia, a innego w sytuacji, gdy wiemy o nim od innych. Jest to język znacznie trudniejszy, przez dwa lata poznaje się go jedynie w podstawowym zakresie.

Jakie teksty czyta Pan w oryginale?
Lubię poezję, którą idąc w ślady prof. Teresy Kowalskiej, zacząłem też tłumaczyć. Czytam serbskie przekłady poezji polskiej, którą tłumaczy przez całe swoje życie Biserka Rajčić, największa tłumaczka polskiej literatury na serbski. Na prozę, której zebrała mi się już cała półka, na razie brakowało czasu. Wolę go wykorzystywać na czytanie portali internetowych i kontakt z językiem w ten sposób.
Cerkiew św. Sawy (Hram svetog Save) w Belgradzie jest jedną z największych cerkwi prawosławnych na świecie – jej budowa wciąż trwa od 1935 roku
Cerkiew św. Sawy (Hram svetog Save) w Belgradzie jest jedną z największych cerkwi prawosławnych na świecie – jej budowa wciąż trwa od 1935 roku
Czy podróżuje Pan po tych krajach?
Dość dobrze znam Belgrad, wybrałem się raz do Niszu, planowałem dokładnie zwiedzić Nowy Sad, jednak przeszkodziło mi w tym zamknięcie granic w czasie pandemii. Inne kraje na mnie wciąż czekają, jeśli nie liczyć krótkich turystycznych pobytów w Chorwacji czy Bułgarii.

Czym zajmuje się Pan w codziennej pracy?
Moja działalność naukowa związana jest z analizą farmaceutyczną, głównie chromatografią, w tym jej teorią, jak również zastosowaniem do tego wszystkiego algorytmów chemometrycznych, łącznie z opracowywaniem własnych. Chromatografia pozwala na coraz lepsze przewidywanie wielu procesów zachodzących w organizmach żywych, na przykład penetracji substancji przez błony biologiczne, zdolności ich przechodzenia przez barierę krew-mózg, czy nawet interakcji z określonymi receptorami. Na rynku pojawiają się nowe kolumny, w których proces chromatograficzny opiera się na oddziaływaniach coraz bardziej podobnych do środowiska żywej komórki. Ostatnio wspólnie z Instytutem Fizyki Uniwersytetu w Belgradzie proponowaliśmy całkiem nowe strategie modelowania zależności fizykochemicznych w takich procesach oraz ocenialiśmy trendy i współzależności otrzymanych wyników na reprezentatywnych grupach leków. Uwzględniamy w tym również ekologiczność metody. Podejścia czysto komputerowe, zwane in silico, nadal stoją tutaj na przegranej pozycji, dlatego chromatografia jest tak ważna. Dodatkowo, częściowo wspólnie z doktorantami, pracuję nad nowymi metodami detekcji w chromatografii cienkowarstwowej (np. wideoskanowanie hiperspektralne i HDR), gdzie zużywa się jeszcze mniej rozpuszczalników, a dzięki zaawansowanej obróbce otrzymanych danych możliwe jest wykrycie interesujących substancji oraz kompleksowa ocena różnic składu złożonych mieszanin pochodzenia naturalnego.

Czy zainteresowanie pomaga w codziennej pracy, czy to odskocznia?
Z Belgradu przywiozłem kilka dobrych podręczników, np. do farmakoterapii, farmakokinetyki, botaniki farmaceutycznej czy chemii leków. Korzystam z nich w codziennej pracy. Są to pozycje o ciekawym spojrzeniu na tę tematykę i nie wydano ich do tej pory w żadnym innym języku. Oczywiście znajomość języka i kultury na pewno ma wpływ na skuteczność współpracy naukowej. Trochę ciekawych pomysłów na nowe wspólne projekty powstało i czeka na realizację.
 
Jak udało się pogodzić pracę i studia?
Udaje się to zrobić zdecydowanej większości studentów filologii. Dwa dni w tygodniu są całkowicie wolne, a w pozostałe nie ma tak dużo zajęć, jak mogłoby się wydawać. Poza tym po powrocie zajęć stacjonarnych na każdy semestr uzyskiwałem zgodę na indywidualną organizację studiów. W praktyce wyglądało to tak, że na zajęcia językowe podłączałem się zdalnie do grupy, natomiast pozostałe zajęcia rozliczałem indywidualnie, jeżdżąc do Sosnowca głównie na zaliczenia i egzaminy. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest wiele innych hobby, które pochłaniają więcej czasu.  

Co było tematem pracy licencjackiej?
W swojej pracy licencjackiej zestawiłem i porównałem słownictwo dotyczące tradycyjnej receptury farmaceutycznej we wszystkich językach słowiańskich, dyskutując etymologię, podobieństwa i różnice.

Jakie dalsze plany na rozwijanie pasji?
Obecnie kontynuuję naukę na studiach drugiego stopnia, których program jest skoncentrowany jeszcze bardziej na samych zajęciach językowych, a więc rzekłbym, że sumaryczne obciążenie zajęciami jest jeszcze mniejsze. A w lecie następnego roku mam nadzieję odwiedzić na Bałkanach miejsca, które są dla mnie szczególnie interesujące, a znam je do tej pory wyłącznie z książek i internetu.

Przygotowała: Justyna Jóźkiewicz
© 2022 Centrum Symulacji Medycznej UM w Lublinie