numer 028
Marzec 2024
25

Kiedy PESEL nie jest barierą

Zapraszamy do przeczytania rozmowy z wyjątkowym Czytelnikiem, Panem Kazimierzem Przybyłko, emerytowanym pracownikiem naszej Uczelni, psychologiem klinicznym pracującym kiedyś w Poradni Leczenia Bólu. Nasz wyjątkowy Rozmówca obchodził niedawno 94 urodziny i jest częstym Gościem w Bibliotece Głównej UM w Lublinie.
Należałoby rozpocząć od gratulacji i życzeń, 94 urodziny to piękny wiek. Za 30 lat seniorzy będą stanowili 40 procent populacji, a nie są częstymi użytkownikami bibliotek uczelnianych. Pan przychodzi do nas regularnie od lat. Co motywuje Pana do odwiedzania czytelni?
Całe moje życie związane jest z nauką. Z wykształcenia jestem psychologiem. Po studiach pracowałem zawodowo aż do ukończenia 82 lat. Ciągle coś pisałem, nawet w czasie jak nie było pacjentów, to ja siadałem do maszyny i pisałem. Oprócz zajmowania się pacjentami była we mnie pasja naukowa, żeby oprócz takiej pracy jeszcze coś napisać. I była też satysfakcja, jeżeli coś ukazało się drukiem. Każda wydana praca była bodźcem do pisania następnej. Jednym z takich ludzi, którzy mnie motywowali do tego, był profesor Antoni Gębala, który powiedział: Mało, żeby być dobrym fachowcem, rzemieślnikiem, ale trzeba być też twórcą. Jedną z pierwszych moich publikacji była nieduża książeczka dla pielęgniarek i pediatrów, żeby pogłębiali swoją wiedzę z psychologii dziecięcej i tak to się zaczęło. W przebiegu swojej pracy zawodowej cały czas zajmowałem się nauką, miałem wykłady, wygłaszałem referaty dla studentów i lekarzy, i w związku z tym wizyty w bibliotece były bardzo potrzebne. Nie było też za bardzo innych możliwości wyszukiwania potrzebnych treści, zbierania materiałów. Moja pasja sprawiła, że swoje kroki kierowałem do biblioteki i przychodzę do dnia dzisiejszego.
Za stołem siedzą trzy kobiety i starszy mężczyzna. W tle stoją regały z książkami.
Pracownice Biblioteki Głównej UMLub z Panem Kazimierzem Przybyłko
Jak znaleźć w sobie tyle chęci, żeby spędzić 2-3 godziny w Bibliotece?
Potrzeba poszukiwania interesujących mnie tematów sprawia, że kiedy tylko mogę to przychodzę i korzystam ze zbiorów. Książki i biblioteka zawsze były nieodłącznym elementem mojej pracy naukowej, a przecież pracowałem zawodowo nawet na półtora etatu. Mimo wszystko zawsze znalazłem czas, żeby spędzić trochę czasu w czytelni. Jest jeszcze ta świadomość, że mogę podzielić się swoją wiedzą; jeździłem na wykłady m.in. do Krakowa, Katowic, Poznania, Szczecina. Jestem takim „wieloetatowym” człowiekiem i to się nie zmieniło, dalej chciałbym rozwijać swoje zainteresowania.

Jakich treści poszukuje Pan w naszej Bibliotece?
Obecnie napisałem artykuł pt. „Problemy ze słuchem w okresie senioralnym” (nie został jeszcze opublikowany) dlatego, że sam mam z nim kłopoty. Jestem po udarze mózgu i to się bardzo wiąże m.in. z problemami ze słuchem. Korzystam z książek dotyczących laryngologii i foniatrii. Kilka moich artykułów ukazało się w „Pediatrii Polskiej” i „Przeglądzie Pediatrycznym”. Wyszła też inna moja publikacja: „Psychofizyczne i psychologiczne problemy człowieka w okresie senioralnym”. Jeżeli ktoś będzie zainteresowany, to do takich treści może dotrzeć, np. w „Wiadomościach Bocheńskich”. Dobrze, że to wychodzi poza granice naszego regionu i dociera do większej liczby czytelników. I to są te tematy, które aktualnie mnie interesują.

W jakim stopniu nasze zbiory zaspokajają Pana oczekiwania?
Poszukuję nowych treści i wracam do starych, w zależności jaki temat poruszam. I w odpowiedzi na słowa mojej żony: Po co ty tyle piszesz, oni już to wszystko przepisali, mówię, że przepisali, ale ja robię to, co jest do zrobienia dzisiaj. Gdy piszę o psychologii, to dla dobra innych, jeżeli piszę o problemach ze słuchem, to jest i dla mnie, i dla kogoś również. To, co znajduję tutaj w Bibliotece, pomaga mi te potrzeby zaspokoić. Oczywiście nie jestem fachowcem np. od audiologii, ale staram się publikować artykuły popularnonaukowe i cieszę się, że to, co wyszukam w Bibliotece ciągle poszerza moja wiedzę.
Co jeszcze oprócz tego co znajduje Pan w Bibliotece pozwala utrzymać dobra kondycję intelektualną?
Może jeszcze to, że człowiek jest taki rodzinny. Cieszę się, że chociaż mam trudności z mówieniem, to intelektualnie jestem sprawny. Trudności pojawiły się nie tak dawno, bo dotychczas dobrze funkcjonowałem. O dziwo, zupełnie sprawnie również fizycznie. Ale cóż, tak bywa, choroba jest, jaka jest. Jeśli chodzi o mnie, to myślę, że jak człowiek całe życie pracował umysłowo, to się wciągnął i robi to, co lubi najbardziej. Bo jak bym tego nie lubił, to te kolejne publikacje i sukcesy nie wyzwoliłyby we mnie tyle sił witalnych. Uważam, że póki każdy kolejny artykuł będzie się ukazywał, to będzie dla mnie ogromny sukces. Nie zawsze też żyłem w tak dobrych warunkach, ale pomagało to, że całe życie chciałem ciężko pracować. Między ludźmi z mojego pokolenia była bardzo duża więź i zawsze pamiętałem o osobach, z którymi długo współpracowałem. Z moją panią Profesor z liceum w Krakowie utrzymywałem kontakt przez dwadzieścia lat, z innymi znajomymi również. Kiedy tylko mogłem i zdrowie dopisywało jeździłem na spotkania do Warszawy, Wrocławia, Białegostoku.

Co chciałby Pan przekazać młodym ludziom, którzy za chwilę zostaną pracownikami w zawodach medycznych?
Trudno to tak powiedzieć, bo przecież są mądrzejsi ode mnie, którzy bardziej powinni mówić tym młodym ludziom co mają robić. Uważam, że lekarz musi być dobrym i przede wszystkim empatycznym człowiekiem. Nie wystarczy, żeby mówił tylko o tym, co już było, ale żeby tworzył coś nowego. Nie wystarczy mieć tylko dobrą wiedzę, trzeba z tej wiedzy umieć skorzystać, przekazując ją pacjentowi w odpowiedni sposób. Nawet fachowcy z ogromnym doświadczeniem nie zawsze słuchają pacjentów, nie potrafią się postawić w ich sytuacji. Każdy myślący człowiek powinien robić jak najdłużej to, co umie najlepiej. No i trzeba się uczyć, taka podstawowa rzecz.

Czy przed czytelnikiem seniorem pojawiają się jakieś bariery w dobie powszechnej cyfryzacji, np. w dostępie do zbiorów?
Jest to w pewnym sensie dla mnie ograniczeniem. Pomimo że posiadam komputer, nie znalazłem czasu aby nauczyć się obsługi. Wolałem sobie w tym czasie coś napisać odręcznie, więc korzystałem i korzystam z pomocy córki, która mi to wszystko przepisuje. Jeżeli była potrzeba zgromadzenia wszystkich moich publikacji lub odnalezienia archiwalnych, to również musiałem polegać na pomocy innych. Dla czytelników seniorów, którzy mają kłopoty ze słuchem lub wzrokiem, wyszukanie wielu informacji i korzystanie z komputera jest tą trudnością.

Czy antidotum może być tradycyjna czytelnia z książkami na wyciągnięcie ręki i życzliwy bibliotekarz?
Oczywiście. Internet nie rozwiązuje wszystkiego. To jest potrzebne, ale to nie jest to, człowieka nikt nie zastąpi, żadne urządzenie. Człowiek jest najważniejszy. Mnie nie wystarczy tylko jedna książka na dany temat, potrzebuję wielu pozycji, żeby zdobyć i rozszerzyć swoja wiedzę. I dlatego korzystam z czytelni. Wszędzie spotykam miłe i życzliwe osoby, które mi zawsze pomogą. Zwróciłem się z prośbą o wyszukanie artykułów, które publikowałem w „Pediatrii Polskiej” i jeszcze kilku innych moich publikacji. To byłem pełen podziwu, że to tak szybko zostało zrobione. Wszędzie spotykam się z życzliwością i chęcią pomocy. Ta dobra atmosfera i to, że spotykam takich ludzi sprawia, że nadal tworzę z pasją.


Dziękujemy za poświęcony czas i życzymy, żeby kontakt z książką i biblioteką pozwolił Panu być aktywnym jeszcze przez wiele lat.

Więcej o naszym Czytelniku znajdziecie Państwo na stronie Teatru NN.

Z Panem Kazimierzem Przybyłko rozmawiały Renata Sadownik i Beata Markowska.
Autorki: Renata Sadownik, Biblioteka Główna UMLub,
Beata Markowska, Biblioteka Główna UMLub
Zdjęcie: Ewa Besztak, Biblioteka Główna UMLub
Grafika: Aleksandra Kozak, Biblioteka Główna UMLub
© 2022 Centrum Symulacji Medycznej UM w Lublinie